O 5 rano budzimy się wraz ze startującymi balonami. Mamy świetny widok na kilkanaście wznoszących się balonów na tle Goreme.
Robimy sobie śniadanie i po 7 jesteśmy gotowi do zwiedzania. Podczas śniadania wpadam na pomysł odpuszczenia 1 dnia w Kapadocji i pojechania do Hattusas i Ankary (co sprawi, że nie będziemy szukać stambulskiego hostelu w nocy i zobaczymy Hattusas). Nie wiem jak to przeszło ale reszta się zgodziła:) Od właściciela hostelu udaje się odzyskać 20e za przyszłą noc (szło ciężko ale miał już chętnych na nasz pokój i dlatego się zgodził). Pakujemy się i opuszczamy hostel. Przy okazji Anka odkrywa że zostawiła większość majtek we Wrocławiu - cały dzień mam z tego ubaw.
Ruszamy do zwiedzania, na pierwszy ogień idzie wielbłąd w Dervent Valley i Zelve. W Zelve spędzamy ponad godzinę i zrobiło na nas lepsze wrażenie niż Goreme. Może to efekt tego, że byliśmy nielicznymi zwiedzającymi? W drodze do Cavusina zatrzymujemy sie w Pasabagi (kolejne miejsce widokowe). W Cavusinie zatrzymujemy się na chwile ale nigdzie nie wchodzimy i ruszamy do Uchisaru (za Goreme kolejne miejsce widokowe- tym razem Goreme ze wzgórza i w Uchisarze kolejne miejsce widokowe). Następnie wchodzimy na twierdze(wstęp chyba 3TL, kasjer zwraca nam uwagę że dajemy mu euro a nie liry- 1e i 1TL podobne. Do dzisiaj mam te feralne 3euro).
Po Uchisarze jedziemy do Darinkuyu. W drodze mijamy tureckie więzienie albo koszary i podczas robienia zdjęć przepędza nas strażnik na wieżyczce.
Do podziemnego miasta w Derinkuyu trafiamy idealnie, jest przed pierwszą i nie ma żadnych wycieczek(które są teraz na lunchu). Razem ze spotkanymi Bułgarami wynajmujemy przewodnika(50TL za naszą całą grupę) i muszę powiedzieć że jest to bardzo dobry wybór. Przewodnik mówi wiele ciekawych rzeczy plus wiadomo, że się nie zgubimy. Zwiedzanie podziemnego miasta zajmuje nam ok 90min.
W Derinkuyu Anka kupuje tureckie majtaski i ruszamy w stronę Ilhary. Przed Ilharą zjeżdżamy do Guzelyurt. Przed miastem skręcamy do Yuksek Kilise i monastyru, po zwiedzeniu ruin robimy sobie obiad. W okolicy chciałem jeszcze zobaczyć Kizil Kilise ale wygrywa opcja ze jedziemy juz do Ilhary. Dolinę zwiedzamy z Belisirmy (są mostki nad rzeczką wiec można zrobić kółeczko). Podczas chodzenia wzdłuż rzeczki wspinamy się do kilku kościołów. Jako ciekawostkę dodam, że przy mostkach są bary gdzie można się napić czegoś zimnego i cos zjeść (chyba). . Jeden przypadł nam do gustu bo siedzi się w strumyku. W dolinie spędzamy 2-3 godziny.
Następnie ruszamy do Aksarayu(w drodze jest kilka ciekawych miejsc widokowych). W Aksarayu chciałem zobaczyć "turecką krzywą wieże" ale jakoś minęliśmy miasto bokiem i już nie chciało nam się wracać.
Jest 18, teraz czeka nas długa droga do Bogazkale. W Kirsehir tankujemy samochód i znowu chcą nas oszukać na 10TL(2 Turków zagaduje mnie i prawie im się udaje, na szczęście Anka i Andrzej połapali się w tej grze i odzyskujemy 10TL). Podczas drogi do Bagazkale pasażerowie bezczelnie sobie drinkują a ja cierpię za kierownicą. Po 22 dojeżdżamy na miejsce i w Hattusas Pension(45Tl za 3os) wynajmujemy pokój(w tym samy miejscu jest też hotel, cena za 3os 45e). Recepcjonista był dziwny i w pewien sposób przerażający:) Wieczór spędzamy drinkując i buszując w necie na naszym lapie. W nocy Andrzej mówi po węgiersku ale ponoć to standard jak się napije.