Kapadocja

Droga do Kapadocji jest bardzo dobra i ... pusta:) Jedziemy do Urgup, a wcześniej zatrzymujemy się w Karawanseraj Sarihan(wstęp 3TL). To tutaj odbywają się, organizowane przez hostele czy biura podróży, tureckie noce z tańczącymi derwiszami. Jesteśmy jedynymi zwiedzającymi, co nas nie dziwi bo wiemy że miejsce to ożywia się dopiero wieczorem. W Urgup idziemy do informacji turystycznej po darmową mapkę Kapadocji (nie warto, słabe ksero-lepszą mapkę mamy w przewodniku). Chwilę kręcimy sie po centrum miasta, Andrzej kupuje pierwszego Efeza. Zwijamy się jedziemy w stronę Goreme. Na trasie zatrzymujemy się przy "trzech pięknościach"(jedno z widokowych atrakcji Kapadocji) i w Kizilcukur gdzie ponad godzinę chodzimy po Red Valley(1,5TL). W Goreme mamy rezerwację w Emre's Cave House-pokój 3osobowy z łazienką za 7,75Tl/os, bez śniadania. Hostel jest z basenem. Hostel jest trochę ciężko znaleźć ale po przestudiowaniu mapki z przewodnika + tą wydrukowaną z rezerwacji udaje się trafić na miejsce. Przy wprowadzaniu właściciel "zapomina" że mamy zapłacone 10% z naszej rezerwacji, cóż zdarza się to tutaj często:)
Jest gorąco więc postanawiamy skorzystać z przy hostelowego basenu i razem z parą z Francji orzeźwiamy się:)
Późnym popołudniem ruszamy na zakupy do Nevsehiru. W Bimie kupujemy chleb, soki i wodę(0,4TL za 1,5l) i jedziemy do Goreme Open Museum(15TL). Mamy mieszane uczucia co do GOM, jest to kapadocka maszynka do robienia pieniędzy na turystach. Pomimo późnego popołudnia jest tam tłoczno. Kościoły w skałach nie rzucają nas na kolana, bardziej podobało nam się Zelve. W GOMie mamy wydrukowane opisy każdego kościoła co jest pomocne przy zwiedzaniu. Po niecałych 2 godzinach idziemy do hostelu(zostałem przegłosowany bo chciałem jeszcze pojechać do Ortahisaru). Po przyjściu do pokoju kładziemy się na łóżkach i ....budzą nas balony.

Zdjęcia (12)

Komentarze (0)